Rozmowa z pełnomocnik rządu ds. bezpieczeństwa w szkołach
2 marca 2015
Kamery nie obronią uczniów
Rozmowa z Urszulą Augustyn pełnomocnik rządu ds. bezpieczeństwa w szkołach, sekretarz stanu w Ministerstwie Edukacji Narodowej
„Dziennika Gazety Prawnej” (12.02.2015)
Urszula Augustyn, pełnomocnik rządu ds. bezpieczeństwa w szkołach, sekretarz stanu w Ministerstwie Edukacji Narodowej
Urszula Augustyn: Nauczyciele mogliby być zatrudniani na podstawie kodeksu pracy. Awansować powinni najlepsi.
Opozycja uważa, że jest pani psiapsiółką premier Ewy Kopacz. I dlatego otrzymała pani tak wysokie stanowisko…
UA: Jeśli to jest jedyna ocena mojej dotychczasowej pracy na rzecz edukacji, to jest mi najzwyczajniej w świecie przykro. Ale opozycja ma to do siebie, że ma prawo krytykować. Chciałabym, aby oceniano mnie przez dotychczasowe osiągnięcia i pracę na rzecz edukacji.
Nie brakuje też głosów, że w resorcie nie jest potrzebny kolejny sekretarz stanu. Czy dużo ma pani pracy?
UA: Mam wyjątkowe i konkretne zadanie postawione przez panią premier. Chcemy zwrócić uwagę na bezpieczeństwo w szkołach. Mam sprawić, by uczniowie czuli się w nich lepiej, bezpieczniej. Czasu mam niewiele, bo do jesiennych wyborów parlamentarnych muszę przedstawić konkretne rozwiązania. Mam więc sporo pracy. W latach 2008–2013 na rządowy program Bezpieczna szkoła wydano ponad 80 mln zł.
Obecnie na poprawę bezpieczeństwa w szkołach nie można wydać rocznie więcej niż 6 mln zł. Czy to nie za mało, aby cokolwiek zdziałać?
UA: Wszystko zależy od tego, co się za te pieniądze chce zrobić. Proszę pamiętać, że również przez marszałków w programach idą środki z UE, które mogą być przeznaczane na poprawę bezpieczeństwa w szkołach. O szczegółach tych rozwiązań będę z każdym z nich rozmawiać.
Ile tych pieniędzy marszałkowie mają zarezerwowane na bezpieczną szkołę?
UA: Sporo.
Więcej niż 6 mln na rządowy program Bezpieczna i przyjazna szkoła?
UA: Nie mogę dziś mówić o kwotach, jeśli wcześniej nie rozmawiałam z marszałkami. Na pewno jest to dwucyfrowa liczba milionów.
Czyli 10 mln zł?
UA: Dwucyfrowe może też być 90 albo nawet 98. Konkrety będą znane po spotkaniach z marszałkami. Dla mnie ważne są rozwiązania systemowe.
No właśnie, jakie one są lub mają być?
UA: Niekoniecznie marszałkowie muszą wyposażać szkoły w kamery i monitoring, ale na pewno powinni zainwestować w skuteczne wsparcie dla nauczycieli. Potrzebna jest edukacja zarówno dla nauczycieli, jak i rodziców. Musimy też zadbać, aby nie stali oni po dwóch stronach barykady. Żeby osiągnąć sukces wychowawczy, powinni się porozumieć i wypracować wspólne rozwiązania na rzecz młodych. Na takie działania wiele pieniędzy nie potrzeba.
Premier zapowiedziała, że będą pieniądze na monitoring dla każdej zainteresowanej szkoły. Odchodzi pani od tego pomysłu?
UA: Część szkół już jest objęta monitoringiem. To zadanie realizuje Ministerstwo Spraw Wewnętrznych. Jest to jeden z elementów, który daje poczucie bezpieczeństwa, ale kamery wszystkiego nie załatwią. Monitoring budzi gorące dyskusje: co, gdzie, jak długo można nagrywać? Nie jest też w stanie zastąpić skutecznej interwencji. Rejestruje skutek, jest raczej dowodem w sprawie. Tymczasem najważniejsza jest edukacja i przeciwdziałanie, czyli profilaktyka. Dotychczasowe doświadczenia, porady, recepty na działanie w sytuacji kryzysowej trzeba zebrać na specjalnym portalu. W każdym miejscu w Polsce uczeń może „wyklikać” swój region i uzyskać informacje, gdzie czeka na niego pomoc. Nie da się tego zrobić bez zaangażowania poradni psychologiczno-pedagogicznych i organizacji pozarządowych oraz odpowiednich służb.
Na wizytę z dzieckiem w poradni, np. do psychologa, czeka się miesiąc, a w szkole pojawia się on 10 razy w roku.
UA: Trzeba to zmienić i sprawić, że specjaliści będą bardziej dostępni. Teraz można korzystać ze wsparcia pedagoga szkolnego. Każda szkoła potrafi udzielić pomocy, wsparcia.
Jakie więc pierwsze decyzje pani podjęła?
UA: Jestem tu dopiero od miesiąca. Powołałam zespół, z którym tworzymy plan działania, rozdzielamy zadania, porządkujemy istniejące programy, nadajemy im tempa i kreujemy nowe.
Zespoły źle mi się kojarzą, zwłaszcza w resorcie edukacji. Do zmian w Karcie nauczyciela też był powołany zespół, który debatował kilka lat i ostatecznie projekt rozwiązań trafił do kosza.
Jednak bez pomocy specjalistów trudno byłoby mi realizować zamierzone cele.
Co więc wydarzy się w marcu?
UA: Będzie konferencja, która zainauguruje kolejną edycję „Bezpiecznej i przyjaznej szkoły”, a potem spotkania w regionach.
Taką konferencję można zorganizować bez kolejnego sekretarza stanu w resorcie.
UA:Owszem, ale moje działanie się do tego nie ogranicza. Moje trzy grosze to nowe inicjatywy realizowane ze strażą pożarną, policją, ministrem pracy, organizacjami pozarządowymi – je także pokażę w marcu.
W niektórych szkołach dyrektorzy zakazują używania telefonów komórkowych również podczas przerw. Część z nich uważa, że do takiego działania powinni mieć upoważnienie ustawowe.
UA: Prawo to nie śmietnik, do którego można wszystko wrzucać. Od tego są regulaminy w szkołach. Jeśli dyrektor i rodzice dostrzegają potrzebę wprowadzenia całkowitego zakazu, to nie widzę przeszkód. Jestem zwolennikiem jasnych reguł.
W pani kompetencjach jest też opieka medyczna dla uczniów. Czy sprawi pani, że w każdej szkole będzie lekarz, pielęgniarka, a nawet dentysta?
Gabinety lekarskie są.