Spis treści
Wielozadaniowi nauczyciele mają dość. Rodzice czują zaniedbanie
Jest ósma rano. W jednej z warszawskich szkół podstawowych właśnie zaczyna się lekcja matematyki. W dwudziestoosobowej klasie jedno dziecko ucieka pod ławkę, drugie rzuca krzesłem, trzecie płacze, a nauczycielka próbuje zacząć temat ułamków. Zamiast tego uspokaja, tłumaczy, wycisza. Ułamki muszą poczekać.
— W mojej klasie mam dwadzieścioro dzieci, z czego jedenaścioro ma opinie albo orzeczenia — mówi Anna, nauczycielka z wieloletnim stażem w dużym mieście. — Kiedy jedno dziecko ma kryzys emocjonalny, drugie ucieka pod ławkę, trzecie rzuca krzesłem, a reszta czeka na lekcję matematyki, to ja się pytam: Jakim cudem mam dotrzeć do wszystkich? — dodaje.
W ostatnich latach liczba dzieci z opiniami o potrzebie dostosowania wymagań znacząco wzrosła. Z każdym rokiem przybywa uczniów ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi – pokazują dane GUS. W roku szkolnym 2022/2023 w polskich szkołach uczyło się 221,6 tys. dzieci z opiniami i orzeczeniami, co stanowiło 4,3 proc. wszystkich uczniów. To wyraźny wzrost w porównaniu z rokiem wcześniejszym, kiedy takich uczniów było 204,8 tys. (czyli 4,1 proc. ogółu). W szkołach specjalnych uczyło się ok. 52 tys. dzieci, a w szkołach ogólnodostępnych ponad dwa razy więcej – 113,8 tys.
— Mój syn nie ma żadnej opinii, ale codziennie wraca ze szkoły wykończony — mówi Marta, mama trzecioklasisty. — Bo lekcje są przerywane, bo pani więcej czasu spędza na uspokajaniu kolegi z orzeczeniem, który krzyczy i rzuca zeszytami. A co z moim dzieckiem, które chce się po prostu uczyć w spokoju? — pyta z goryczą.

